Mecz Hutnika z Górnikiem Łęczna z pewnością był bardzo trudnym meczem. Hutnik przyjechał na odległy teren, niegdyś pierwszoligowego zespołu, będącego teraz liderem w tabeli. Od początku meczu, drużyna gospodarzy była zespołem przeważającym. Pierwszą okazję miał Hutnik dopiero w 5 minucie. Sfaulowany został Wasilewski, jednak rzut wolny wykonany przez niego, nie przyniósł żadnych korzyści. Hutnik skoncentrował się raczej na obronie. Kolejną ciekawą akcję, przeprowadzili Górnicy w 18 minucie. Bartosiewicz ładnie podał do Nazaruka, który uderzył z woleja. Strzał ten z 20 metrów, minął jednak o kilka metrów bramkę. Niestety, 6 minut później, drużyna gospodarzy dała jawny znak swojej przewagi. Po pięknej akcji Niźnika, który prostopadle zagrał do Kępy, a ten z kolei pokonał Brzeziańskiego, drużyna naszych rywali wyszła na prowadzenie. Minęło zaledwie siedem minut, a gospodarze zdążyli podwyższyć swoje prowadzenie. Po ładnej wymianie piłki Nazaruka , piłka dostała się pod nogi Niźnika, który z 18 metra pokonał bramkarza Hutnika. Piłka odbiła się od słupka i wpadła do siatki. Po drugiej bramce, zespół Biało-Błękitno-Niebieskich stracił prawdopodobnie wiarę w korzystny wynik. Odbiło się to w dalszej części spotkania. Na boisku zaczęło wiać nudą. Drużyna z Łęcznej wciąż jednak atakowała Hutników. Pod koniec pierwszej połowy, Hutnik poprawił nieco swoją grę, zagęszczając środek pola.
Druga połowa dla Hutników była nieco lepsza... nieco... Gra z obu stron zyskała na szybkości. Można by powiedzieć, że mecz był na wysokim poziomie. 74 minuta dla Hutników okazała się wręcz gwoździem do trumny. Zielono-Czarni zdobyli bowiem trzecią bramkę, a co za tym idzie, Hutnik nie mógł nawet marzyć o jednym punkcie. Hutnik mimo straty trzech bramek, starał się pozostawić po sobie dobre wrażenie. Wynik do końca meczu się nie zmienił. Nie należy jednak za przegraną obwiniać piłkarzy, gdyż Górnik Łęczna jest z pewnością drużyną, która jest na poziomie wyższych lig.