Mimo wielu niekorzystnych warunków, takich jak słaba gra Hutnika, ostatnie miejsce w tabeli, zła pogoda, czy niekorzystny termin meczu, na Suchych Stawach w dniu meczu z Wierną Małogoszcz pojawiło się około 300 kibiców. Na trybunach tego dnia nie działo się nic ciekawego. W drugiej połowie przyjechała dziesięcioosobowa grupa kibiców gości, od czasu do czasu śpiewająca "Jesteśmy zawsze tam".
Hutnicy rozpoczęli mecz w standardowym składzie. Zabrakło jednak "Wasyla" i Janickiego. Pierwszą ciekawą akcję rozegrali Hutnicy w 4 minucie. Kaczor przejął piłkę w środku pola, podał do Jarosza, który z kolei centruje do napastników. Desperacki strzał Kaczora trafił jednak w zupełnie innym kierunku niż miał. Zaledwie trzy minuty później, Garzeł z lewego skrzydła dośrodkował do Kaczora, który uderza z pierwszej piłki. Piłka znalazła się w siatce, i w ten oto sposób Hutnik wyszedł na prowadzenie. Przez większość czasu gra toczyła się w środku pola. W piętnastej minucie, bramkę próbował zdobyć również Sunday. Uderzenie było świetne, lecz troszkę za wysokie.
W 35 minucie, Jarosz wybiegł między dwóch obrońców, posyłając później piłkę pod bramkarzem z Wiernej. Piłka trafiła do siatki, w związku z czym Hutnik powiększył swoje prowadzenie. Do końca pierwszej połowy nie zdarzyło się już nic ciekawego.
W drugiej połowie, Hutnicy z pewnością nie stracili tempa. W 56 minucie niewiele brakło, a Hutnicy straciliby bramkę. Jeden z napastników Wiernej główkował, ale piłka trafiła do rąk Brzeziańskiego. Hutnicy grali kombinacyjnie. Pełno było walki. W 76 minucie kolejną akcję rozegrali Hutnicy. Przeprowadzono szybki atak. Niestety, niewiele brakło, aby wynik się zmienił. W 77 minucie piłka wprawdzie znalazła sie w bramce Hutnika, jednak napastnik Wiernej był na pozycji spalonej. W 83 minucie przeprowadzona została ostatnia interesująca akcja. Nasz napastnik jednak "zaplątał" się na trzecim metrze. Do końca meczu nie wydarzyło się jednak nic ciekawego.
Cieszy wygrana, mimo iż ze słabym zespołem.