Mecz z Wisłoką Dębica jak zwykle miał przyciągnąć na stadion dużą ilość kibiców. Niestety, mecz ten wypadł w środę o godzinie 15:00, co na pewno nie wpłynęło pozytywnie na frekwencję. Hutnicy przybyli na stadion w liczbie około 700 osób. W młynie na początku stanęło około 70 kibiców. Na płocie powieszone zostały flagi: Na zawsze Hutnik, Fanatycy HUTNIK 1950 Kraków, Hutnicze. Zadebiutowały również dwie nowe flagi: Stalowe Nowa Huta, oraz ACAB - All Cops Are Bastards. Przez większość meczu prowadzony był głośny, regularny doping. Pod koniec pierwszej połowy zostały odpalone na sektorze wulkany. Z powodu zadymienia boiska, pierwsza połowa została zakończona nieco wcześniej niż planowano. W drugiej połowie, Hutnicy zaprezentowali w drugiej połowie dużą liczbę rac, i stroboskopy. Gdy pirotechnika dogasała, na sektor wchodziła grupa fanów Wisłoki (wcześniej było ich około 15). Powiesili oni dwie flagi: Wisłoka Dębica (czarna), i "Siarka". Kibice "Biało-Zielonych" zaraz po wejściu, zaśpiewali "Ilu was było?", by po chwili kontynuować "Mniej niż zero". Na sektorze H nikt się tym jednak nie przejął - Hutnicy dalej kontynuowali swój doping.
Na boisku było również dosyć ciekawie. Przez cały czas na boisku przeważała drużyna Biało-Błękitno-Niebieskich. Gra całego zespołu mogła się podobać. Bezsprzecznie najlepszym piłkarzem meczu można nazwać Ibrahima Sundaya. Jego gra z pewnością mogła się wyjątkowo podobać. Niestety, nie można pochwalić Janickiego. Grał on bardzo słabo, często potykając się o własne nogi, i marnując jedną stuprocentową sytuację. Gdyby na jego miejscu znalazł się inny piłkarz, z pewnością wynik tego meczu byłby inny. Mecz mógł zostać bezproblemowo wygrany przez Hutnika, gdyby nie kilka niejasnych sytuacji. Sędzia ewidentnie unikał podyktowania rzutu karnego dla Hutnika, mimo że było ku temu wiele powodów, takich jak chociażby ręka w polu karnym Wisłoki. Bardzo pewnie na swojej pozycji spisywał się nowy bramkarz Hutnika, Brzeziański. Hutnikowi, mimo iż przeprowadzał dużą ilość akcji i nie zabrakło mu sytuacji strzeleckich szczęście tym razem nie dopisało. Hutnicy również troszkę za często byli przyłapywani na pozycji spalonej. Z pewnością mecz mógł się zakończyć lepszym wynikiem. Szkoda, że w dzisiejszym meczu trochę fantazji zabrakło Wasilewskiemu. Miejmy jednak nadzieję, że Hutnikowi w przyszłości dopisze szczęście i zaczną w wygrywać w mecz po meczu w III lidze!
- zawodnik gości i trener Wisłoki przyznali że ręka była w polu karnym
- Marcin Pasionek będący na konferencji poprosił by nie skreślać Janickiego po tym meczu, by dać mu jeszcze kredyt zaufania
- Albin Mikulski przyznał że Janicki był najsłabszy i przyznał że popełnił błąd iż nie zrobił zmiany wcześniej.
- na usprawiedliwienie powiedział że boisko w tym miejscu jest bardzo grząskie, i to było powodem że Janicki wywrócił się na piłce, lecz dodał też że na jego miejscu strzelał by, a nie zaczął kiwać bramkarza.