Sędziowie: główny - Adam Szubielski, liniowi - Jerzy Kurzawa, Zbigniew Dobrynin
W dosyć niewygodnym dla kibiców terminie: w środę o 15:00 rozpoczął sie mecz Hutnika z Wisłoką Dębica. Mecz miał się odbyć już w sierpniu, ale na wniosek policji był przekładany dwa razy. Kibice Hutnika nie organizowali oficjalnego wyjazdu na ten mecz. Pod koniec spotkania kibice Wisłoki zaprezentowali racowisko. Warto odnotować, że na trybunie zasiadł były trener Hutnika, Robert Kasperczyk.
Mecz rozpoczęło mocne uderzenie Hutników. W składzie Biało-Błękitno-Niebieskich debiutuje Jagła, oraz wraca Obierak. Zaledwie w 2 minucie, po akcji Jagły i Jarosza, Wasilewski dostaje prostopadłe podanie, i strzela w sytuacji sam na sam. 2 minuta - 0:1! Prowadzenie Hutnika od tak wczesnej minuty, zaskoczyło obydwa zespoły. Wisłoka próbowała atakować skrzydłami. Nowohucianie postawili na kontry, i prostopadłe piłki - i wychodziło im to dość dobrze. W 22 minucie zrobiło się niebezpiecznie, gdy zawodnik gospodarzy stanął oko w oko z "Pasionem", minął go, a Grabowski rzucił mu się pod nogi. Piłkę przejął następny zawodnik Wisłoki, który minął naszego bramkarza, i strzelił do bramki. Na szczęście, na linii interweniował Garzeł.
W 31 minucie bramkarz Hutnika piąstkuje na 10 metr, ale piłka powróciła w pole karne. Piłkarz Hutnika przyjął piłkę, ale została ona wybita przez rywala, który z 16 metra umieścił piłkę w siatce. Pod koniec pierwszej połowy, wrażenie że Hutnik gra dobrze niestety zniknęło. Jak się okazało, więcej bramek w pierwszej połowie już nie padło.
Na początku drugiej połowy, Jagła miał pierwszą okazję na strzał w III-ligowym meczu.
Młody zawodnik, strzelił jednak niecelnie. Około dziesięciu minut później, po składnej akcji Biało-Zielonych, sam na sam z Grabowskim znalazł się miejscowy piłkarz. Jednak, nim zdołał on oddać strzał, Grabowski rzucił mu się pod nogi, zabierając piłkę. W 78 minucie spotkania, pierwszy celny strzał na bramkę oddał Wasilewski z 18 metra. Bramkarz jednak zdołał złapać piłkę. W końcowych minutach spotkania, piłkarze zapomnieli o technice, postawili raczej na wślizgi, i brutalna grę. W ostatniej regulaminowej minucie spotkania, szczęście uśmiechnęło się do HUTNIKA! Jarosz przejął piłkę po prawej stronie, ominął dwóch rywali, podał piłkę do Czajki, ten z kolei do Wasilewskiego, który zdobywa zwycięską bramkę! Chwilę później spotkanie zostało zakończone przez sędziego, i w ten oto sposób, Hutnik po raz pierwszy w tym sezonie wygrał spotkanie!