W sobotnie, ciepłe popołudnie na Suche Stawy przybyła dosyć skromna grupa kibiców. Mimo to, prowadzony był dosyć dobry jak na ich ilość doping. Wzmagał się on szczególnie w emocjonujących momentach, a tych tego dnia było wiele. Na płocie powieszone zostały tylko dwie flagi: Na zawsze Hutnik oraz Suche Stawy. Spora grupa kibiców była nieobecna na tym spotkaniu, ze względu na ważny mecz 1. FC Magdeburg. Na boisku nie było również zbyt ciekawie. Z początku, Hutnicy sprawiali wrażenie drużyny lepszej, pierwszy bramkę zdobył w 24 minucie Stanek, po pięknym podaniu piłki z głębi pola i sytuacji sam na sam. Później, gra była dosyć spokojna, jednak w 40 minucie bramkę dla gości zdobył Przeniosło. Chwilę potem, było już 1-2 po bramce Wrony, który dopadł do piłki po niepewnym wybiciu piłki przez obrońców z Nowej Huty. Hutnik niestety grał dosyć słabo. Wiele było niedokładnych podań. Tłumaczyć można to tym, że Biało-Błękitno-Niebiescy grali w bardzo odmłodzonym składzie. W drugiej połowie na boisku nie zobaczyliśmy wielu zmian. Mimo złych nastrojów fanów, Hutnicy wyrównali w 61 minucie. Z rzutu wolnego do Kozaka podał Nawrot, zaś pierwszy z nich strzelił po nodze jednego z obrońców gości a piłka wylądowała w bramce. Dwie minuty później, Przeniosło wyprowadził znów drużynę Proszowianki na prowadzenie. Kolejną bramkę, tym razem dla Hutnika, zdobył Zdziński. Zwiódł on obrońców i starannym strzałem doprowadził do remisu. Mecz zakończył się remisowym wynikiem, więc do jego rozstrzygnięcia potrzebne były rzuty karne. Niestety, mimo wspaniałego dopingu fanów, zwyciężyła w nich Proszowianka, wynikiem 1:3. Wynik ten to dla Hutnika bardzo wielka strata, ponieważ Puchar Polski był świetną okazją do zaistnienia na arenie ogólnopolskiej. Był to ostatni mecz rundy jesiennej. W przerwie zimowej z pewnością będziemy mieli jeszcze okazję zobaczyć Hutników w sparingach i innych spotkaniach.