W niedzielę, o 17 w Limanowej odbył się wyjazdowy mecz Hutnika, który pierwotnie miał zostać rozegrany w Nowej Hucie. Na stadion w Limanowej dotarło blisko 200 kibiców Hutnika. Przez całe spotkanie prowadzony był dosyć dobry doping. Fani Biało-Błękitno-Niebieskich z pewnością zostali zapamiętani przez Waldemara Sotnickiego, który z pewnych względów nie jest lubiany w Hutniczym gronie. Kilkukrotnie pozdrowiony został również Kępa. Fani Limanovii również dali o sobie kilka razy znać. Poza pewną dopingującą grupą fanów, dał się zauważyć lekko zdenerwowany starszy pan, który nie stronił od wyzwisk w kierunku Hutników. Pozytywnie zaskoczyła ilość fanów gospodarzy, oraz niska cena biletu.
Na boisku, Hutnicy w pierwszych minutach zaczęli grać bardzo dobrze. Często byli przy piłce, stwarzali sobie wiele (niestety niewykorzystanych) sytuacji bramkowej. Jednak, w 39 minucie po nieudanej pułapce ofsajdowej Limanovii, Kozak znalazł się w znakomitej sytuacji którą wykorzystał zdobywając bramkę. Wynik utrzymał się do końca pierwszej połowy. W drugiej części spotkania role się odwróciły i po pierwszej akcji gospodarze wyrównali. Nieuwagę defensywy Biało-Błękitno-Niebieskich wykorzystał Gadzina, który uderzeniem w długi róg pokonał bramkarza. W 68 minucie spotkania Ruchałowski otrzymał czerwoną kartkę, wskutek czego Limanovia grała osłabiona. Niestety, w ostatniej, doliczonej już minucie spotkania Marcin Miśkowiec zdobył zwycięską bramkę dla drużyny sponsorowanej przez Szubryta. Dodatkowo, czerwoną kartkę ujrzał Przytuła. Brakowało nam naprawdę niewiele nawet do zwycięstwa. Hutnicy grali bardzo ambitnie, jednak ciągle dają się we znaki problemy takie jak brak strzałów z dystansu, czy też błędy obrony. Mimo wszystko, na prawdę jest za co chwalić chłopców Hutników, i ze spokojem można czekać na punkty ligowe.
Już wkrótce na stronie ukaże się relacja GT'02 zarówno z Limanowej jak i z meczu reprezentacji w Łodzi.