W chłodne sobotnie popołudnie na Suchych Stawach rozegrał się już czwarty mecz w sezonie. Na stadionie fanów przywitały "nowe" niebieskie krzesełka, które wyglądają jakby miały przynajmniej 20 lat. Na mecz przybyło około 500 fanów, wśród nich można było zauważyć również jednostki incognito przybyłe z Wieliczki. Na boisku dzisiejszego dnia obejrzeliśmy nawet dosyć ciekawe spotkanie. Górnik był praktycznie pierwszą drużyną, która od początku meczu stawiała opór. Nawet jedna z pierwszych sytuacji należała do drużyny gości, jednak lepszy okazał się Brzeziański. Potem do głosu doszli nowohucianie. Od początku spotkania, czekaliśmy tylko 14 minut, aby pierwszą bramkę dla Hutnika zdobył Dziadzio. Wynik zaczął się podwyższać dosyć szybko. Już w 33 minucie drugą bramkę zdobył Świątek, wykorzystując fatalny błąd obrony Górnika. Zaledwie minutę później kolejną bramkę zdobył Dziadzio, a na 3 minuty przed końcem pierwszej połowy wynik na 4:0 podwyższył Tabak. W drugiej połowie goście nieco się przełamali, zdobywając pierwszą bramkę. Strzelcem był Pazurkiewicz, który w 52 minucie pokonał Brzeziańskiego w sytuacji sam na sam. Hutnicy jednak obudzili się, i powrócili do podwyższania wyniku meczu. Zaledwie dwie minuty później Hutnicy prowadzili już 5-1 po strzale Garzeła, by w 56 minucie wynik podwyższyć na 6-1, po pięknej główce Gila. Hutnik zaczął bawić się piłką, ogrywać bezproblemowo rywala. Zdobyta została kolejna bramka, niestety nieuznana przez sędziego. W 74 minucie bramkę na 7-1 zdobył Świątek. Ostatniego gola dla Hutnika strzelił Gil w 84 minucie. Goście jednakże w 89 minucie, po rzucie karnym zdobyli drugą bramkę. Hutnik pokazał że potrafi u siebie wygrywać również z mocniejszymi drużynami. Miał również dużo szczęścia, ponieważ goście mogli wielokrotnie przeważyć wynik na swoją korzyść.