-
-
header
-
-
-
:::NAWIGACJA:::
 
Strona Główna  
 
Nasz Fan Zine  
 
Aktywni  
 
Forum  
 
Nasze flagi  
 
Statystyki  
 
Wspomnień czar  
 
MP3  
 
Linki  
 
Kontakt  
-
:::ARCHIWALNE:::

Nasze wyjazdy  
 
Nasi goście  
 
Galeria I  
 
Galeria II  
-
-
:::STATYSTYKI:::
 
-
-
:::Fan Zine "TYLKO HUTNIK":::
 
> TOMASOVIA TOMASZÓW LUBELSKI - HUTNIK 1-3
Niedziela 10-08-2003
Na inaugurację sezonu wypadł nam wyjazd... i to od razu najdalszy (ponad 300 km). Wybraliśmy się w 26 osób słabej ekipy + 1 maniurka. Podróż bez przygód. Docieramy na miejsce sporo przed czasem, więc postanawiamy udać się na chwilę na Ukrainę ale zostajemy cofnięci na przejściu granicznym. Zawijamy się w takim razie do Tomaszowa, gdzie na miejscowym stadionie zajmujemy wygodne dla nas miejsce i prezentujemy 2 nowe flagi: 'tam gdzie - HUTNIK - tam i my' oraz biało-czarną 'HUTNIK KRAKÓW'. Mecz sielanka, metrowy płotek a dopingowaliśmy z trybuny, która dzieliliśmy z tysiącem kibiców miejscowych i nie było żadnych zgrzytów. W pewnym momencie na stadion wchodzi około 40 osobowa dobra ekipa Łady Biłgoraj. Stają na końcu łuku od strony kas i z odległości ok.50 metrów skandują klubowe hasła. Wpadamy w lekkie zakłopotanie widząc, że część z nich ma chusty na szyjach - więc zaczynamy odwiązywać flagi i w tym momencie ruszają na nas bez zdecydowania koroną na wspomnianym łuku stadionu. Pierwszy biegnący wymachuje wyciągnętym z kieszeni łańcuchem. Momentalnie kilku z nas wskakuje na bieżnie i biegnie na skróty w ich kierunku, przerywając tym samym mecz, ale BKS nie przeskakuje ogrodzenia lecz cofa się przed interweniującymi czterema policjantami. Tych od nas co zostali przy flagach na sektorze niespodziewanie atakują miejscowi kibice Tomasovii, którzy siedzieli spokojnie do tej pory za naszymi plecami... wykorzystują zamieszanie i wyrywają 1 z naszych flagę ale już za moment wraca ona spowrotem w nasze ręce co jeden z nas przypłaca zdeformowaniem twarzy. Bez chwili wachania interweniuje także stojąca na murawie ochrona i zawija chłopaka, który pierwszy ruszył bieżnią na Ładę z chorągiewką z narożnika. BKS zachowuje się pozytywnie i skanduje 'zostaw kibica' co też ma za chwile faktycznie miejsce. Po tym incydencie również wyżej wspomnianych czeterech policjantów odprowadza 'gości z Biłgoraja' do ich autokaru i odjeżdżają. Po spotkaniu piłkarze dziękują nam za doping. W powrocie w jednym z podkarpackich miast na jogging załapuję się paru miejscowych, którzy jak zapewnie już wiedzą mocno się przeliczyli...
> HUTNIK - PROSZOWIANKA PROSZOWICE 2-1
Sobota 16-08-2003
Zero przyjezdnych, zero atrakcji.
> RESOVIA RZESZÓW - HUTNIK 3-0
Sobota 23-08-2003
Do Rzeszowa wybraliśmy się w ok.80 osób mlodzieżowego składu. Przed miastem czeka na nas antyterrorka. Trzepią wszystkich. Pod kasy zajeżdżamy na 30 muinut przed rozpoczęciem spotkania. Niestety bileter ucieka. Płacimy przy wejściu. Wchodzimy dobre 10 minut i widzimy obserwującą nas spod wejścia na swój sektor Resovię. Mieli bardzo duzo czasu, zeby przygotować jakąś akcję. Gdy wszyscy od nas są już na terenie obiektu ruszamy prostą z tyłu trybuny na stojących w podobnej liczbie gospodarzy . Oni stoją - wygladało na to, ze na nas czekają, ale gdy byliśmy w odleglości 10 metrów wiekszość z nich ucieka. Zostaje kilkunastu na swoich miejscach, jednak już po pierwszych ciosach uciekają ze wszystkimi. Gonimy ich porządnie nasypem aż do bramki na łuku po czym wracamy i wbiegamy na ich sektor spod którego ich przegoniliśmy. Tam niewielki opór daje kilkunastu Resoviaków, opanowujemy na chwile ich sektor. Jednocześnie przegoniona ekipa wraca bieznią zasilona przez posiłki i podbiegają pod metrowe ogrodzenie. Odbijanie przez nich swojego sektora zajmuje im około 2 minut mimo że byli lepszą i liczebniejszą ekipą. Gdy dostają się już na trybuny zmuszają nas do odwrotu ostro obijąjac kilku chlopaków od nas ale w bardzo niehonorowy sposób. Po kilku na jednego z połamanymi ławkami lejąc i kopiąc leżących. Takie akcje się zdarzają... ale gdy podnosili chlopaków od nas bo widac, ze mieli juz dość - kilku nowych znów podbiegało i lało lawkami przewracąjac i kopiac. Tak sie działo po kilka razy w przypadku tych od nas którzy zostali na sektorze 'maltanskich wojowników' do samego końca. Awantura na poziomie gdyby nie takie zachowanie, za które nie może byc szacunku. Podobnie jak za to, pobito dziewczynę, która byla z nami... Na plus to, ze przechowaliście kilku od nas po interwencji policji i za mineralkę.

Podczas bijatyki tracimy szalik w barwach i bluzę ultras grupy GT'02. W trakcie meczu Rzeszowianie chcą nam oddać fanty jako rekompensatę za pobicie dziewczyny, ale nie przyjmujemy. Za to oddajemy im pamiątki Resovii, które wpadły w nasze ręce podczas szybkiej 'inwentaryzacji' ich klubowego sklepiku.

Ci od nas, którzy nie zostali zatrzymani wieszają 2 flagi i prowadzą skromny doping poparty odpaleniem wulkaników. Resovia prezentuje sporadyczny (z tego co slyszalem z radiowozu) doping, 2 flagi i odpala race. Pod koniec meczu policja wygania nas (pałując) z sektora. Okupujemy w powrocie kilka miejsc w Rzeszowie bo czekaliśmy na 2 od nas zabranych do szpitala. Pózniej powrót i użeranie sie co krok z policją.
> HUTNIK - GÓRNIK WIELICZKA 2-2
Środa 27-08-2003
Zgodnie z oczekiwaniami sektor dla gości pozostał na tym spotkaniu pusty..
> STAL STALOWA WOLA - HUTNIK 1-0
Sobota  30-08-2003
Po raz kolejny nie zawiedliśmy 'stalowców' i pojawiliśmy się za naszą drużyną na podkarpaciu. Mocno zdziwieni opuszczaliśmy po przegranym meczu stadion gospodarzy, nie tylko ze względu na przegraną naszych pupili, ale również ze względu braku flag i dopingu ze strony ZKS-u. Nawet nie można było wyodrębnić konkretnego miejsca, w którym zlokalizować można by było ich szalikowców - poważne zaskoczenie.

Podczas tego wyjazdu próbowali się z nami umówić na 'sparing' kibice jednego z podkarpackich klubów choć już dzień wcześniej odpowiedzieliśmy negatywnie na ich propozycję. Powód takiej decyzji jest, wydaje się nam, ogólnie znany i nie wiedzieć czemu także w dzień meczu próbowano negocjować jeszcze to 'spotkanie'.
> HUTNIK - HEKO CZERMNO 5-3
Niedziela 07-09-2003
Beniaminek trzeciej ligi pokazał na 'Suchych Stawach' lwi pazur lecz skutecznie udało się biało-błękitno-niebieskim pazur ten przytępić. Za przykładem swoich 'kopaczy' nie poszli kibice z Czermna i nie pojawili się na nowohuckim obiekcie jako dwunasty zawodnik, nie wspominając o pokazaniu jakiegokolwiek pazura. Wielkiego rozczarowania nie było...
> POLSKA - SZWECJA 0-2 (Chorzów)
Środa 10-09-2003
Na stadion śląski dociera ponad pięćdziesięcio osobowa grupa kibiców Hutnika. Zajmujemy miejsce w sektorze 37. Frekwencja nieco mniejsza niż na poprzednich meczach reprezentacji na tym obiekcie. Nieco słabsza także gra piłkarzy i szybko powstało nie tylko marne widowisko na murawie ale nastrój ten udzielił się także kibicom, którzy zapomnieli szybko o piosenkach śpiewanych w drodze na mecz. Niewiele także dotarło zorganizowanych ekip na to spotkanie. Zdecydowanie najliczniejsza była grupa Ruchu Chorzów w komitywie reprezentacyjnej w Widzewem Łódź (ok. 200 osób) ale w większości nie weszli nawet na stadion gdyż interesowały ich rozgrywki poza sportowe. Inną wartą odnotowania grupą był GKS Tychy wsparty ŁKS-em Łódź, którzy zajęli sektor 34 w około 130 osób i opuścili stadion przed końcem meczu, gdyż nie znaleźli na trubunach 'śląskiego' godnego siebie przeciwnika w tym dniu. Wspomniana grupa ŁKS-u doczekała się jednak emocji wracając. W pobliżu świetego miasta pielgrzymek wspomniana koalicja łódźko-chorzowska dogoniła środki transportu 'rycerzy wiosny'. Po walce na stacji benzynowej i niestety dewastacji łksiackiego transportu zwycięzcami okrzykneli się koalicjanci.

Warty odnotowania jest fakt, że choć główna grupa Hutnika na tym spotkaniu nie była oflagowana to na płocie po drugiej stronie stadionu można było dostrzec flagę 'Nowa Huta'przywieziona przez kibica od nas.

Warte odnotowania jest także beznadziejne zachowanie naszych kibiców w drodze powrotnej, wystarczyć musi stwierdzenie organizatora wyjazdu, że poważnie się zastanawia nad kontynuacją masowych wojaży...
> WISŁA II KRAKÓW- HUTNIK 2-2
Niedziela 14-09-2003
Derby Krakowa zapowiadały się emocjonująco, gdyż od dobrych kilku lat kibice Hutnika i Wisły mieli ze sobą poważniejszą styczność wyłącznie na meczach zgód Wisły w Nowej Hucie. Oficjalnie kibice białej gwiazdy potwierdzili, że traktują spotkanie swoich rezerw, rozgrywane na obiekcie WKS Wawelu Kraków (mieszczący się na ich terenie czyt. Bronowice) jako derbowe i mobilizują się.

Pod stadion w eskorcie radiowozów docierają z Nowej Huty 2 autokary przegubowe wypełnione Hutnikiem (ponad 300 osób). Po wyjściu z nich zauważamy ok. 40 osobową grupę wiślaków na końcu niewielkiego parku przed stadionem. Momentalnie ruszamy na nich ale uciekają kilkanaście metrów na skrzyżowanie gdzie się zatrzymują a nam nie jest dane już tam dobiec gdyż odgrodzeni zostajemy kordonem policji.

Podchodzimy pod kasy, gdzie jesteśmy wpuszczani niemal pojedyńczo przez wąską furtkę w murze. Próba wjechania z nią na teren stadionu kończy się dla kilkunastu z nas poważnym przygazowaniem. Także wiślacy po swojej stronie próbują wjechać z kasami i w trakcie interwencji policji po raz piewszy jest dane im usłyszeć "zostaw kibica..." Po wejściu na sektor wieszamy kilka flag i 3 transparenty o tematyce antywiślackiej. Odpalamy też kilka rac i kilkadziesiąt wulkaników. Wspomniana pirotechnika ląduje na murawie. Sędzia przerywa na kilka minut spotkanie. Kibice Wisły zajęli sektor po drugiej stronie stadionu na trybunie krytej i dlatego może im się wydawać, że mieli lepszy doping. W młynku zasiadło ich ok.150 osób oraz w sektorze obok grupa ok 50 osób szukająca mocniejszych wrażeń. Ci ostatni mieli dosyć ułatwione zadanie - nie tylko ze względu na metrowy płotek po ich stronie stadionu ale przedewszystkim na otwartą bramę w tym płocie, która pozwalała stać części z nich na murawie stadionu przez całą pierwszą połowę. w pierwszej połowie jedyne wydarzenia godne uwagi to pokaz pirotechniki i obrzucenie wszystkim co było pod ręką interweniującej ochrony w sprawie płonącego szala TS-u.

Druga połowa przyniosła więcej wrażeń. W końcu wiślacy postanowili wykorzystać sytuację jaką dawał im niski płotek po ich stronie. Zaczęło się od tego, że z partyzanta 2 wiślaków podeszło tempem spacerowym pod nasz sektor po bieżni i jeden z nich wrzucił racę do naszej klatki. Był to znak dla reszty wiślaków, że czas ruszyć murawą i wybiegli przez ciągle otwartą bramę po ich stronie w sile ok.50 głów. Natychmiastowo ściągamy flagi i otrzymujemy salwę różnego typu sprzętów rzucanych z ok 5 metrów od naszych krat. Wiślacy wyrzucają wszystko co mieli w rękach i natychmiastowo ewakuują się przed polewaczką, która wjechała na murawę stadionu. Nasze próby wyskoczenia na murawę przez 3,5 metrowy płot kończą się beznadziejnie, bo stojąca miedzy kratami a bandą stadionu ochrona gazuje wszyskich podchodzących do krat. Nie udało się także wyłamanie bramki w naszym sektorze z tego samego powodu choć podjazdów było kilkanaście. Po naszej stronie walka przez kraty z gazującą ochroną a po drugiej stronie stadionu wiślacy obrzucają z trybun sprzętem polewaczkę. W obydwu przypadkach zaśpiewane zostało 'zostaw kibica' nagrodzone również obustronnymi brawami. Gdy Wisła postanawia opuścić obiekt my ciągle próbujemy się z ochroną licząc chyba, że skończy im się gaz ale w chwilę później do klatki wchodzi stojąca do tej pory obok policja i zaprowadza względny spokój. Sędzia podejmuje decyzję, że ta kilkunastominutowa awantura nie pozwala na rozegranie spotkania i odwołuje dalszą część piłkarskich derbów Krakowa. Hutnik jest przetrzymywany jeszcze pół godziny po regulaminowym czasie zakończenia meczu po czym wsiadamy do autokarów i zabieramy się w drogę powrotną. W międzyczasie zostaje zatrzymanych 2 kiboli Hutnika. Nie dane nam było ujechać za daleko gdyż po kilkudziesięciu metrach załamuje się jeden z przegubowców. Wysiadamy więc wszyscy i wychodzimy ze stadionu kierując się do centrum miasta. Po około 2 km zauważamy grupę wiślaków w jednej z przecznic koło placu Inwalidów. Kilkadziesiąt osób, które w nią skręciło zostaje momentalnie zawrócone przez mierzących z shotgunów policjantów. Na placu inwalidów wsiadamy do autokarów i bez przygód wracamy już do Nowej Huty.
>  HUTNIK - SANDECJA NOWY SĄCZ 1-3
Niedziela 21-09-2003
Mecz szokuje obfitą obstawą policyjną, wnioski wyciągnięto zapewne z ostatniej konfrontacji kibiców obydwu klubów na stadionie w Nowej Hucie. Tym razem spokój a w sektorze przyjezdnych zasiada około 50 osobowa grupa z Nowego Sącza wspierana paroma sztukami z 'pasów'. Jedyna akcja ma miejsce przed meczem, gdy kilku chłopaków z Hutnika przegania spod stadionu bez walki kilkunastoosobową grupę Cracovii jadącą wesprzeć "sandałów", jeden z 'biało czerwonych' ucieka do ochrony prosząc o ratunek...
> POGOŃ STASZÓW - HUTNIK 1-3
Sobota 28-09-2003
Mimo "zakazu wyjazdowego" w Staszowie melduje się 15 Hutników. Pięciu z nich weszło do klatki w 20 minucie. Na samym początku meczu grupa 10 psychofansow z Rudy Slaskiej pod jedyną bramą ma małe spięcie z ochroną. Kilku z nich zostaje zwiniętych. Miejscowi nic a nic nie prezentują. Brak flag, brak dopingu, brak jakiejkolwiek oprawy nie licząc odpalonej na samym końcu odrobiny saletry. Staszowianie ograniczają się tylko do bluzgania na naszych kopaczy i do rzuczania butelkami w liniowego. Staszow zostal obklejony vlepami, głównie rynek i bar.
> HUTNIK - STAL RZESZÓW 1-4 Sobota 04-10-2003
Na Suche Stawy zawitało (na raty) 18 sympatyków Rzeszowskiej Stali, nie mieli oni ze sobą szlików ani flag, doping ograniczyli do kilkukrotnego zakrzyknięcia "ZKS". Nasz sektor powstaje w momencie, gdy sędzia dyktuje karnego dla Hutnika. Bawi się w nim ok 50-60 osób w zdecydowanie młodym wieku. Doping jest w miarę równy i nie ustaje po straconych bramkach. Brak oprawy ultras. Dobra postawa większości kibiców, którzy mimo padającego deszczu i niekorzystnego rezultatu meczu pozostają ze swoją dużyną do ostatniego gwizdka.

Po zakończeniu spotkania miało miejsce niemiłe wydarzenie - spowodowane było ono nadmiernym spożyciem
> SIARKA TARNOBRZEG - HUTNIK 3-0
Sobota 11-10-2003
Wyjazd na Siarkę był kolejnym z wyjazdów objętych zakazem wpuszczania kibiców Hutnika. Tym samym w Tarnobrzegu klatka dla gości pozostała pusta. W tym samym czasie kilka osób autami na Węgry - Polska.

Pamiętaj KUPUJĄC "Tylko Hutnik" wspomagasz działalność kibiców!
> HUTNIK - MOTOR LUBLIN 2-0
Niedziela 19-10-2003
Pomimo fatalnych wyników kopaczy Hutnika w ostatnich kilku meczach w młynie stanęła spora grupa nowohuckich kiboli
Motor zawitał do nas w 28 osobowym składzie, bez flag, szalików i innych akcesoriów. W czasie całego meczu lubelscy kibice kilkakrotnie zaznaczyli swoją obecność skandujac nazwę swojego klubu.

Jednak pokaz prawdziwego kibicowskiego swięta przygotowali członkowie grupy GT '02. Oprawa ultras wypadła wzorowo (czego dowody można zobaczyć w galerii www.hutnik.kom.pl), zaprezentowano: race, wulkany, flagi na kijach, kartoniadę, baloniadę oraz... maski dla WSZYSTKICH znajdujących sie w młynie kibiców - wzorowane na filmie "Krzyk".
Co do dopingu to na dobre zaczął się on około 20 minuty. W przerwie meczu "zaginęło" z sektora sporo kibiców (czyzby słynne kiełbaski ?!?), część z nich powróciła na właściwe miejsce po drugiej bramce. Naszych pupili zagrzewalismy do boju do końcowego gwizdka (a nawet dlużej) w czym pomógł nam śpiewnik przygotowany przez członków wspomnianej grupy ultras.

Drodzy bywalcy Suchych Stawów! Przypominamy ze race i wyrzutnie nie służą do polowań na ochron ęi sędziów, doceńcie wysiłek osób przygotowujących oprawę meczu i zachowujcie się jak przystało na cywilizowanych kibiców.

Wierchy Rabka - Unia Tarnów (Niedziela 19-10-2003)

Unia nie pojechała na swój wyjazd a szkoda, czekaliśmy na nich całkiem zgrabną bandą. Na meczu roszyfrowanych zostaje kilku chłopaków, którzy najpierw twierdzili, że są z Rabki, później [cytat] że "nie wiedzą skąd są" a zapewnieni, że nic im się nie stanie przyznali się, że przyjechali z Tarnowa jednak nic z szalikowcami nie mają wspólnego. Dostali za zadanie przekazać "pozdrowienia z Nowej Huty" - czy się wywiązali, niewiadomo...
> KORONA KIELCE - HUTNIK 3-0
Niedziela 26-10-2003
Do "miasta kryzysu chuliganów" wybieramy się w 120 osób. Podróż, pobyt w Kielcach i powrót bez większych atrakcji. Na stadion docieramy przed rozpoczęciem meczu gdzie wita nas spora obstawa 'pochw'. Wywieszamy 2 flagi i szal Cracovii, który wkrótce płonie. Korony w sektorze ok.200, prezentują 20 rac, monokolorowe transparenty i takie same chusteczki, które później ubierają na głowy - do tego trochę sylwestrowych fajerwerków. Na płocie brakło natomiast flag kielczan - wisi tylko mała barwówka Cracovii. Jeden z nudniejszych wyjazdów w tej rundzie.
> HETMAN ZAMOŚĆ - HUTNIK 3-0
Piątek 31-10-2003
Na piątkowe spotkanie na zamojszczyźnie wyruszamy w 12 osób. W Szczebrzeszynie jesteśmy "na mieście" legitymowani przez "wąsaczy" i mamy trochę problemów z ruszeniem w dalszą trasę wobec czego pod kasy stadionu docieramy w 5 minucie meczu. Wieszamy małą flagę, rzucamy serpentyny i prowadzimy sporadyczny doping. Hetmana w "młynku" ok. 60. z dwoma niewielkimi flagami na płocie. W drugiej połowie wnoszą w pojedynek 3 poważne flagi na kijach i kilkanaście wulkaników, na których tle prezentują styropian (Hetman z kolorowym godłem). Nie odnotowano żadnych obraźliwych haseł na trybunach podczas trwania meczu, czego nie można powiedzieć o murawie. Zostajemy za to "obcinani" przez miejscowych kilkunastokrotnie, w różnych wariantach ilościowo-jakościowych ekip przechadzających się za naszymi plecami. Po meczu jesteśmy eskortowani przez zamojskich a później szczebrzeszyńskich "wąsaczy" nie grzeszących intelektem. Około 20 km za Zamościem z nasypu kolejowego zbiega trzech typów pokazując, żebyśmy się zatrzymali jednak z powodu eskorty nie jest to realne. Mamy nadzieję, że to co chcieli nam "powiedzieć" powiedzą podczas rewanżu w Nowej Hucie, gdzie jeszcze ich nie widziano do tej pory...
> HUTNIK - POLONIA PRZEMYŚL 1-0
Sobota 08-11-2003
Tradycyjnie przemyscy kibice nie wybrali się na swój mecz wyjazdowy do Nowej Huty. My prezentujemy kilkanaście flag na płocie i skromny doping. Tak więc mecz kończący rundę jesienną bez większych atrakcji.
> STAL RZESZÓW- RESOVIA RZESZÓW 1-0
Niedziela 09-11-2003
Z Hutnika 5 obserwatorów ( w tym fotoreporter na murawie)
W stosunku do ostatnich derbów na Stali te o wiele atrakcyjniejsze ze względu na oprawę i ilość kibiców - chuligańsko podobny poziom ale wszystko po kolei...
Przed meczem Resovia (ok. 150) podchodzi pod kasy Stali w eskorcie policyjnej gdzie w podobnej sytuacji czeka Stal (podobna liczba). Porządku pilnuje na zewnątrz radiowozów w tym miejscu może 30 policjantów i ok.20 z AT. Resovia zaczyna się wyrywać eskorcie na co Stal odpowiada tym samym. Do gry loguje się AT i nie pozwala na starcie. Resovia się formuje ponownie w grupę i podchodzi pod właściwe dla siebie wejście. Ogólnie jak na ok.300 rządnych wrażeń kiboli liczba 50 policjantów okazuje się wystarczająca... (Resovia miała dużo większe pole do popisu gdyż szli ulicą a Stal stała pod kasami i nie miała tyle swobody mając za plecami mur a przed sobą policję).
Na stadionie Resovia wraz ze zgodami to ok. 500 osób (ze zgredami). Stal formuje sam młyn (nie licząc zgredów i tych co stali obok młyna) mający ok. 600 osób. Na tematy ultras niech się wypowiedzą sami zainteresowani ultrasi z obu ekip.

Tyle się działo do zakończenia meczu. Pod stadionem po jego zakończeniu spokój (pierwszych wypuszczono gości).

Podsumowując działo się podczas przerwy sporo ale w zasadzie nic konkretnego... trochę pokazówka ze strony Resovii, trochę ze strony Stali, trochę ze strony AT..., ale najlepiej mecz podsumuje fakt, że w świetle wspomnianych przeze mnie wydarzeń: armatka wodna z bieżni nie straciła ani kropli wody a policyjne magazyny nie stały się uboższe o ani jeden gumowy nabój i nazwanie tych wydarzeń jakąś poważniejszą awanturą z policją nie ma pokrycia w rzeczywistości, szczególnie patrząc jaka liczna policjantów zaprowadzała spokój w szeregach chuliganów.
> PŁOMIEŃ JERZMANOWICE - HUTNIK 3:1 PUCHAR POLSKI 
Niedziela 16-11-2003
Pomimo iż nie zorganizowano wyjazdu na ten mecz, dotarło tam, na własną rękę kilkunastu kibiców Hutnika. 10 z nich ujawniło się i od przerwy meczu kilkakrotnie zaznaczyło swoją obecność dopingiem. Tamtejszy "stadion", murawę oraz publiczność można podsumować jednym słowem: GLEBA.
Podsumowanie - jak będziecie niegrzeczni to wyślemy was na więcej takich wyjazdów :)
PODSUMOWANIE RUNDY - JESIEŃ 2003

Za nami runda, po której spodziewaliśmy się chyba nieco więcej. Najważniejsze spotkanie odbyło się w Krakowie na stadionie Wawelu, gdzie rozegrany został mecz Wisły II Kraków z Hutnikiem. Wisła zrobiła o wiele większe zamieszanie wykorzystując metrowy płotek po swojej stronie trybun, wbiegając na murawę i zmuszając nas do ściągnięcia flag. My próbując wybiec na murawę bezskutecznie próbujemy forsować 3 metrowy płot będąc przy tym gazowanym przez ochronę. Akcja wiślaków pokazowa - bo nikt nikogo nawet nie dotknął a dobrze wszyscy wiemy kto tego dnia na stadionie miał liczniejsza i lepszą ekipę. Łatwo można to zilustrować - wystarczy sobie wyobrazić hałaśliwego jamnika, biegającego dookoła klatki, w której jeży się wilczur. Fakt jest faktem: wilczur siedział w klatce, jamnik narobił hałasu...

Następny w hierarchii okazał się być wyjazd na Resovię. Błąd zabezpieczenia przyjezdnych i udaje nam się przegonić Resovię na własnym stadionie i zając ich sektor bardzo przeciętnym składem. W rezultacie po chwili musimy uznać wyższość Rzeszowian, którzy nie popisali się honorem w walce ale odbijają sektor. Akcja zdecydowanie dla nas. Następnie podobne emocjonalnie najdalsze wyjazdy do Tomaszowa Lubelskiego i Zamościa. Na pierwszym z nich poluje na ponad 40 osobowa ekipa Łady. Kiedy ruszają na nas na stadionie - my w kilka osób wyskakujemy na murawę ale oni tego nie podłapują i biegną dalej koroną stadionu co w efekcie kończy się ich ucieczką przed interwencją 4 (słownie 4 policjantów) i brakiem starcia. Byli lepszą wizualnie ekipą ale jak widać to nie wszystko... W Zamościu natomiast jesteśmy na piątkowym spotkaniu bardzo dogłębnie lustrowani przez miejscowych chuliganów co w efekcie kończy się ich niby akcją w drodze powrotnej. Mieliśmy eskortę i do niczego nie doszło ale już wiemy o Hetmanie tyle, że kozaczą u siebie bo u nas nigdy ich jeszcze nie widziano... Totalnymi klapami okazują się ciekawie zapowiadające się wyjazdy na Koronę Kielce i Stal Stalową Wolę. Jeżeli jeszcze w tym pierwszym zupełnie nic się nie działo to w drugim była szansa na awanturę ale rozeszła się po kościach. Nie jest tu mowa o kibolach Stali Stalowa Wola, bo ci nie pojawili się w zorganizowanej grupie na własnym obiekcie ale o ekipie jednego z podkarpackich klubów, która to próbowała się z nami umówić na bijatykę pomimo, że dzień wcześniej informujemy ich, że umówiona forma walki nie ma szans powodzenia z powodów sympatii tego klubu do niehonorowej ekipy z Krakowa. Na pozostałe dwa wyjazdy tej rundy nie udajemy się w zorganizowanych grupach gdyż zarówno wyjazd na Siarkę Tarnobrzeg jak i Pogoń Staszów opatrzony był klauzulą nie wpuszczania kibiców z Nowej Huty wobec zdemolowania części stadionu Wawelu podczas ostatecznie przerwanych i niedokończonych derbów Krakowa.

Natomiast na meczach w Nowej Hucie nie odnotowano poważniejszych akcentów chuligańskich w tej rundzie. Nie działo się nic z założenia na meczach z Motorem Lublin i Stalą Rzeszów, natomiast spokój na meczu z Sandecją był gwarantowany przez wzmożone siły prewencji... czego nie udało się zagwarantować wysiadającej pod stadionem kilkunastoosobowej grupie Cracovii, która bez walki została przegoniona przez kilka osób z Hutnika.

Wyjazdowe zera w Nowej Hucie: Polonia Przemyśl, Proszowianka Proszowice, Heko Czermno, Górnik Wieliczka.

Hutnik w tej rundzie bez uzasadnionego zera wyjazdowego.

A co nas czeka w rundzie rewanżowej na wiosnę?

Rewanż to rewanż a my mamy do zagrania rewanże z Wiślakami i z Resovią. Obie ekipy mają zaproszenie do Nowej Huty - kto skorzysta zobaczymy... Do tego powinna się pokazać u nas Korona Kielce ale po tym co widzieliśmy w Kielcach i to co ostatnio usłyszeliśmy odnośnie ich ekipy nie może napawać optymizmem. Liczymy na przyjazd Stali Stalowa Wola bo ostatnio co prawda przyjechali ale nie udało im się wejść na obiekt, może teraz gdy Resovia i Stal Stalowa Wola mają zgodę wesprą się i jeśli nie na obydwa to może chociaż na jeden mecz dotrą. Na ekipy z Tarnobrzega i Zamościa raczej nie liczymy - są to dwie bandy, które podczas naszych wizyt na ich terenie ostro się prężyły - teraz mają szansę pokazać, że mają ambicje chuligańskie także poza swoimi terenami. Nie liczymy zupełnie na odwiedziny Tomasovii ani Pogoni Staszów.

Jeżeli chodzi natomiast o nasze wiosenne wyjazdy to najciekawiej zapowiadają się eskapady na Stal Rzeszów, Motor Lublin i Sandecję. Do tego dwa miejmy nadzieję najazdy na pobliskie miasteczka typu Wieliczka i Proszowice. Tak się składa, że w obydwu prężnie działają fan cluby Cracovii więc może być naprawdę ciekawie. Reszta wyjazdów nie zapowiada się za ambitnie: Czermno i Przemyśl nie będą rarytasami tej rundy, a to chociażby z tego powodu, że zespół z Czermna jest beniaminkiem i nie posiada kibiców z prawdziwego zdarzenia a stadion w Przemyślu ciągle jest zamknięty dla przyjezdnych.

Pożyjemy - zobaczymy.
>TURNIEJ im. ŚP. FABSA ( Wodzisław Śląski)
Sobota 06-03-2004
6 marca (sobota) odbył się III halowy turniej kibiców im. śp Piotra Fabijańczyka, kibica Odry Wodzisław Śląski zamordowanego przez kibiców zabrzańskiego Górnika. Impreza odbyła się w hali sportowej w okolicach Wodzisławia Śląskiego. Udział w turnieju wzięły drużyny: RKSu Radomsko (21 osób), Unii Nowa Sarzyna (16 osób), Hutnika Kraków (29 osób), Odry Opole (25 osób), Rakowa Częstochowa (15 osób), Włókniarza Kietrz, fanklubów Odry (FC Kokoszyce, FC Racibórz, FC Radlin II, FC Żory, FC Kielce,) oraz ekipy z regionu: Alkoholic Fans, XXX-lecia, Mefisto, Wyszyński, NG `02, Radlin, Shadows `02, Lump Ekipa, e-Odra.

Pierwsze miejsce zajęła drużyna FC Racibórz, drugie FC Kielce, trzecie Hutnik Nowa Huta.

Organizatorzy turnieju ze względu na naszą liczbę zgodzili się byśmy wystawili dwa składy do turnieju na co byliśmy w pełni przygotowani, zabierając ze sobą dwa komplety strojów piłkarskich. Wystawiliśmy więc: Hutnik Nowa Huta i Hutnik Kraków. Przed każdą z drużyn staneło zadanie wyjścia najpierw z własnej grupy.

I tak w rozgrywkach grupowych obie nasze reprezentacje zajeły miejsca w czołówce co pozwoliło na awans

do ćwierćfinałów (przypominamy, że na ubiegłorocznym turnieju nie udało się reprezentacji Hutnika wyjść z grupy...)

ELIMINACJE

GRUPA A

Raków Częstochowa - Alkoholic Fans 1:0

FC Kokoszyce - Hutnik Nowa Huta 1:0

XXX-lecia - Raków Częstochowa 1:2

FC Kokoszyce - Alkoholic Fans 0:1

Hutnik Nowa Huta - XXX-lecia 1:0

Raków Częstochowa - FC Kokoszyce 0:0

XXX-lecia - Alkoholic Fans 1:3

Hutnik Nowa Huta - Raków Częstochowa 1:0

FC Kokoszyce - XXX-lecia 0:1

Alkoholic Fans - Hutnik Nowa Huta 0:0

1.Hutnik Nowa Huta 7* 2:1

2.RakówCzęstochowa 7* 3:2

----------------------------

3.Alkoholic Fans 7* 4:2

4.FC Kokoszyce 4 1:2

5.XXX-lecia 3 3:5

* obowiązywała "mała" tabela

GRUPA  D

Unia Nowa Sarzyna - Hutnik Kraków 0:1

Shadows `02 - Lump Ekipa 3:0

e-Odra - Unia Nowa Sarzyna 2:0

Hutnik Kraków - Shadows `02 0:1

Lump Ekipa - e-Odra 2:2

Unia Nowa Sarzyna - Shadows `02 1:1

Hutnik Kraków - Lump Ekipa 3:0

e-Odra - Shadows `02 0:3

Unia Nowa Sarzyna - Lump Ekipa 1:2

e-Odra - Hutnik Kraków 1:2

1.Shadows `02 10 8:1

2.Hutnik Kraków 9 6:2

----------------------------

3.e-Odra 4 5:7

4.Lump Ekipa 4 4:9

5.Unia Nowa Sarzyna 1 2:6



ĆWIERĆFINAŁY

Hutnik Nowa Huta - Mefisto 1:1 (karne 3:2)

FC Racibórz - Raków Czestochowa 1:0

Odra Opole - Hutnik Kraków 2:1

Shadows `02 - FC Kielce 1:3

PÓŁFINAŁY

Odra Opole - FC Kielce 0:3

Hutnik Nowa Huta - FC Racibórz 0:6

O 3 MIEJSCE

Odra Opole - Hutnik Nowa Huta 1:1 (karne 3:4)

FINAŁ

FC Racibórz - FC Kielce 1:1 (3:1) po karnych

Organizacja całego turnieju stała na wysokim poziomie, zapewnione zostały nie tylko szatnie z prysznicami ale również ciepłe posiłki i napoje. Podczas trwania imprezy rozdaliśmy zainteresowanym 350 egzemplarzy miesięcznika 'Tylko Hutnik'. Po zakończonym turnieju przenosimy się do wynajętego klubu w Wodzisławiu na imprezę, na której niemal wszystko to co na imprezach jest najważniejsze zastaliśmy na suto zastawionych stołach. Cały turniej jak i impreza przebiegł do naszego wyjazdu w przyjacielskiej atmosferze, za co należą się słowa uznania wszystkim ekipom. Gdy opuszczaliśmy lokal w Wodzisławiu miało miejsce bardzo budujące zdarzenie, mianowicie bawiące się jeszcze ekipy wstały i zaczeły skandować pod naszym hutniczym adresem wspólnie "szacunek, szacunek" - powiem tylko tyle, że podobne pożegnanie nie spotkało wcześniej opuszczających klub kibiców... Ciężka praca naszych rąk nie idzie jak widać na marne.
> PROSZOWIANKA PROSZOWICE - HUTNIK 0-3
Niedziela 21-03-2004
Już kilka dni wcześniej można się było dowiedzieć z ogłoszeń zamieszczonych przez klub z Proszowic w krakowskich gazetach, że stadion nie będzie w pełni czynny a jedynie otwarta będzie trybuna przeznaczona dla kibiców przyjezdnych. Niestety jak się można było spodziewać na tą trybunę Proszowianka zezwoliła wpuścić wyłącznie 300 kibiców miejscowych. Wysłano pismo do gazet i do Hutnika, że zorganizowane grupy kibiców z Nowej Huty nie zostaną wpuszczone na stadion. Jako, że do Proszowic nie jest daleko, postanowiliśmy mimo wszystko pojechać dopingować nasz klub choćby zza ogrodzenia stadionu. Mieliśmy nie zostać wpuszczeni na obiekt a okazało się, że w większości nie zostaliśmy wpuszczeni... do Proszowic. Nie tylko zorganizowane grupy Hutnika były wyłapywane i zawracane na blokadach dróg dojazdowych do tej mieściny przez agresywnie zachowujących się jak zwykle policjantów, ale nawet zawracano pojazdy prywatne spod samego stadionu. Widać, że bardzo się nas tam obawiano. Jednak w końcu "sprawiedliwości stało się zadość". Na stadion udało się dotrzeć ok. 130 Hutnikom: część z nich, po przeskoczeniu ogrodzenia, zasiadła na trybunie z miejscowymi a część przemaszerowała przy dezaprobacie policji i ochrony na zamkniętą trybunę i zasiadła w najlepszych miejscach na zadaszonym balkonie skąd śledziła nie niepokojona przez nikogo spotkanie do końca. Niestety grupa ok. 150 kibiców Hutnika została zawrócona przez policję z trasy.
> GÓRNIK WIELICZKA - HUTNIK 1-2
Niedziela 21-03-2004
Już kilka dni wcześniej można się było dowiedzieć z ogłoszeń zamieszczonych przez klub z Proszowic w krakowskich gazetach, że stadion nie będzie w pełni czynny a jedynie otwarta będzie trybuna przeznaczona dla kibiców przyjezdnych. Niestety jak się można było spodziewać na tą trybunę Proszowianka zezwoliła wpuścić wyłącznie 300 kibiców miejscowych. Wysłano pismo do gazet i do Hutnika, że zorganizowane grupy kibiców z Nowej Huty nie zostaną wpuszczone na stadion. Jako, że do Proszowic nie jest daleko, postanowiliśmy mimo wszystko pojechać dopingować nasz klub choćby zza ogrodzenia stadionu. Mieliśmy nie zostać wpuszczeni na obiekt a okazało się, że w większości nie zostaliśmy wpuszczeni... do Proszowic. Nie tylko zorganizowane grupy Hutnika były wyłapywane i zawracane na blokadach dróg dojazdowych do tej mieściny przez agresywnie zachowujących się jak zwykle policjantów, ale nawet zawracano pojazdy prywatne spod samego stadionu. Widać, że bardzo się nas tam obawiano. Jednak w końcu "sprawiedliwości stało się zadość". Na stadion udało się dotrzeć ok. 130 Hutnikom: część z nich, po przeskoczeniu ogrodzenia, zasiadła na trybunie z miejscowymi a część przemaszerowała przy dezaprobacie policji i ochrony na zamkniętą trybunę i zasiadła w najlepszych miejscach na zadaszonym balkonie skąd śledziła nie niepokojona przez nikogo spotkanie do końca. Niestety grupa ok. 150 kibiców Hutnika została zawrócona przez policję z trasy. .
> GÓRNIK WIELICZKA - HUTNIK 1-2
Sobota 03-04-2004
 Wieliczka jest obecnie jednym z najsilniejszych fan clubów Cracovii w regionie i podczas naszych ostatnich dwóch wizyt na tym terenie dochodziła do starć z kibicami z Kałuży. Można się więc i tym razem było spodziewać podobnego obrotu sprawy.

Na ten bliski wyjazd udało się zorganizować transport dla sporej rzeszy kiboli Hutnika, która nie zawiodła i skorzystała z nadarzającej się okazji. Mało tego, był to największy wyjazd Hutnika w przeciągu ostatnich lat a być może i największy w historii ruchu kibicowskiego naszego klubu. Pod stadionem Górnika stawiamy się w liczbie, która przerosła najśmielsze oczekiwania - jest nas bowiem blisko pół tysiąca (dokładna liczba szacowana jest w przedziale 450 - 500 osób)! Przy takiej liczbie ciężko było nad czymkolwiek zapanować. Pierwsze co przyszło na myśl młodszej części z nas to zaoszczędzić na biletach i nastąpił atak na wejście dla przyjezdnych. Umiejscowienie tej bramy w ciasnym korytarzu pozwoliło ochronie przy użyciu tarcz i miotaczy gazu udowodnić nam, że nie zawsze chęć oszczędzania pieniędzy się opłaca.. Na obiekt wchodzimy przez niemal całą pierwszą połowę. Już po kilkunastu minutach okazało się, że organizator nie zagwarantował nam wystarczającej ilości miejsca i wypełniony po brzegi sektor gości (w którym wieszamy flagę, odpalamy wulkany i robimy baloniadę) przestał w pewnym momencie wchłaniać kolejnych wchodzących kibiców. Ci stawiali z boku sektora ale nie było to żadne rozwiązanie - bo z tego miejsca nie widać było murawy. Gdy cierpliwość się skończyła a organizator nie podjął decyzji o wpuszczeniu tej grupy na sektor buforowy (oddzielał kibiców gości od gospodarzy) postanowiliśmy sami na niego wejść. Niestety znów okazało się, że przejście na "bufor" jest tak zorganizowane, że prowadzi do niego ciasny korytarz. Już pierwszym paru osobom udało się tam wejść, choć zajmujący go ochroniarze z uporem maniaka twierdzili, że nie wolno i jest to zabronione, już jak głosi pewne przysłowie "już witał się z gąską..." gdy z naszego sektora bezsensownie poleciał grad kamieni w ochroniarzy a ci w odwecie wyeksmitowali z sektora buforowego przy użyciu miotaczy, tarcz i pałek kibiców, którzy po raz pierwszy od początku meczu faktycznie zobaczyli, że na tym obiekcie jest murawa i co więcej, rozgrywany jest na niej mecz... Następnie ochroniarze zatarasowali przejście na buforowy i po kilkuminutowej awanturze gdzie znów kamieniom i deskom przeciwstawione były gaz, pałki i tarcze daliśmy za wygraną. Tym samym grupa ponad 100 osób w ogóle nie zobaczyła spotkania. W tym samym czasie mecz został przerwany i sędzia wznowił go gdy doszedł do wniosku, że na trybunach zapanował względny spokój. Pod koniec meczu tradycji stało się za dość - na trybunie zajmowanej przez miejscowych ujawniła się grupa kilkunastu kibiców Cracovii, którzy starali się być "bardzo ważni", wykrzykując obelgi ponad kaskami ochroniarzy w naszym kierunku. Jak bardzo się przeliczyli dowiedzieli się w kilkanaście minut później gdy kilka osób od nas wyszło ze stadionu i weszło kasą dla miejscowych dostając się tym samym na ich trybunę. Po kilku uderzeniach najpopularniejszym słowem na głównej okazało się słowo "przepraszam". Kultury nigdy za wiele... Podobna sytuacja miała miejsce po zakończonym meczu, gdy w parku Cracovia zaatakowała w dwukrotnej przewadze pięciu od nas - na szczęście pomoc im nie była potrzebna - gdyż miejscowi ratowali się po pierwszym starciu ucieczką w pobliskie bloki. Powrót do Nowej Huty bez większych emocji.

HUTNIK - STAL STALOWA WOLA 2-2
08-04-2004 czwartek.

Stalowa Wola gościła przed tym spotkaniem u siebie kibiców Motoru Lublin, i na tym meczu zebrał się blisko 400 osobowy młyn Stalowców. Pomimo niewygodnego, czwartkowego terminu udało się z tych 400 osób namówić blisko 1/10 na wyjazd do Nowej Huty. Goście prezentują się bez flag i szalików. Podczas meczu dochodzi do niewielkiej awantury. Wszystko zaczyna się gdy na stadion bez biletów wdziera się kilkanaście osób od nas przejściem koło klubu - interweniujący ochroniarze są zmuszeni do uznania naszej wyższości. Za kilka minut następuje atak od strony �mostka�. Stalowcy widząc to ruszają i wskakują na kraty - podobnie robi Hutnik. Kilka osób od nas przeskakuje płot ale widząc, że Stal nie chce tego zrobić zaczyna wracać na trybuny z powrotem a jeden z nas biegnie do bramki zajmowanej przez bramkarza ze Stalowej Woli, by ściągnąć wiszący tam szalik (żałosne zachowanie - wobec którego zostaje on pó�niej oddany). Nasi nawołują, żeby wobec tego Stal wybiegła górą sektora i tam się spotkamy - niemal natychmiast wszyscy przyjezdni zdecydowanie ruszają w górę klatki i wyłamują kłódkę. Jednak wybiegając z sektora kierują się (?!) w przeciwną stronę niż ta z której atakowaliśmy... Stalowa biegnie koroną stadionu aż na początek trybuny głównej - gdzie obijają lekko kilku od nas (którzy wg Stalowców podczas naszego ataku kopali w tył sektora gości) i wracają bardzo szybko do sektora, gdzie są wepchnięci przez ochronę. Na stadionie pojawia się policja - która po jakimś czasie się wycofuje. Umawiamy się więc, że tym razem zaatakujemy Stal od innej strony a oni na nas wybiegną. Wszystko było dogadane - ale nasze plany wcześniej rozgryza policja i na stadion wchodzi znów prewencja ochraniając już do końca meczu sektor gości.i..
> HUTNIK - TOMASOVIA TOMASZÓW LUBELSKI 3:0 
Środa 14-04-2004
Środowy mecz "na szczycie" oglądnęło niewielu kibiców, ci którzy przyszli, zajęli głównie trybunę oblaną promieniami kwietniowego słońca. Nieliczni woleli posiedzieć w asyście flag i stąd też bardzo sporadyczny doping... o ile w ogóle można go tak nazwać. Gości zero.
> HEKO CZERMNO - HUTNIK 3:0
Niedziela 18-04-2004
Do Czermna wybieramy się w 62 osoby mieszanej ekipy. Podróż bez policji i większych przypałów. Na miejsce docieramy pół godziny przed meczem. Zostajemy przeszukani i wprowadzeni do klatki. Prowadzimy godziwy doping, nawet kiedy nasi piłkarze tracą trzy bramki.

W drugiej połowie grupa trzech kamikaze przeskakuje 3 metrowy płot i atakuje flagę miejscowych. Do akcji wkracza policja i ochrona, nasi chłopcy zostają solidnie spałowani co zostaje nagrodzone gromkimi brawami miejscowych (bez komentarza). Próbujemy rozkręcić mały dym z pałami, ale kończy się na niczym. Po meczu nasi pupile podbiegają do nas i przybijają piątki. Powrót w asyście suk, nieco przedłużony awarią środka transportu.
Podsumowanie: Sprawcie niebiosa, żebyśmy nie musieli więcej odwiedzać podobnych gleb.
> HUTNIK - WISŁĄ II KRAKÓW 3:0 
Sobota 24-04-2004
Nasze przed meczowe akcje zostają wytropione przez policję, która na długo przed meczem rozpoczyna inwigilację dzielnicy. W kilku jej miejscach grupy kilkunasto i jedna kilkudziesięcioosobowa zostają nie tylko sfilmowane przez tajniaków ale także przeszukane i spisane. Dowiadując się, że wiślacy postanowili dotrzeć na stadion pod eskortą policji (mieli podstawiane autokary przegubowe MPK) i tam właśnie zmierzają w jej towarzystwie - udajemy się na Hutnika.

Najpierw do klatki wchodzi 6 partyzantów z TS, którzy dotarli pod stadion na własną rękę i nikt ich nie wyczaił. Następnie pod bramę główną podjeżdżają 2 "przegubowce" w eskorcie, z których wysiada ok. 200 wiślaków. Ustawiają się pod kasami w grupie i zaczynają wchodzić.

Od nas powoli przemieszcza się w kierunku ich sektora kilkanaście osób - za nimi idzie znów kilkanaście itd... by nie zostać wyczajonym przez policję. Ta była na początku wyjątkowo mało czujna prawdopodobnie wobec faktu, że dostępu od trybuny głównej do przyjezdnych był dobrze pilnowany przez ochroniarzy. Na naszej drodze do sektora napotykamy niestety przeszkody w postaci 2 zamkniętych bram na wejściu i na wyjściu z pod trybuny głównej. Wiedząc, że będziemy musieli przeciskać się niemal pojedynczo przez ciasne przejście na buforowy, kontynuujemy akcję. W tym momencie na sektorze gości (otwarte wejście) jest już ok. 25 z Wisły. Następna 20 jest już w drodze na sektor prowadzona przez ochroniarzy a kasami wchodzą następne osoby z Wisły. Czekamy aż wejdzie jeszcze kilka osób od nich i atakujemy biegnąc niemal jeden za drugim na początku bo takie warunki daje teren sektora gości na Hutniku.

Najpierw na ziemie pada 3 ochroniarzy, którzy postanowili stanąć na drodze do prowadzonych na sektor kibiców Wisły. Następnie z sektora gości wybiega przed niego grupa, która od dłuższego czasu tam siedziała ale zatrzymuje się na kilku (4 lub 5) ochroniarzach zaraz po wybiegnięciu z sektora i biernie się przypatruje zajściu, które zaraz będzie miało miejsce.
Gdy ruszamy na wiślaków oni krzyczą, żebyśmy się bili bez sprzętów - i tą propozycję od razu przyjmujemy - sprzęt jaki posiadaliśmy albo od razu chowamy albo wyrzucamy i biegniemy w ok. 30 osób na pierwsze starcie - za nami dobiega co chwila po kilka osób ale przez ciężkie warunki dostania się w tą część stadionu większość z tych co nadbiegali z tyłu nie miała niestety okazji do walki.

Podczas pierwszego starcia dochodzi do sytuacji, którą mogliśmy przewidzieć ale słysząc nawoływanie "bez sprzętu" ze strony wroga - podnieśliśmy honorowo rękawice co się okazało dla nas niekorzystne.. ponieważ Wisła wołała "bez sprzętu" a gdy my go wyrzuciliśmy oni wyciągnęli noże.. i doszło do starcia. Pomimo frajerskiego zachowania chłopców z Reymonta podejmujemy walkę, która okazuję się być wyrównana. Po obu stronach po kilka osób wciągniętych w szeregi przeciwnika i dość poobijanych. Następne dwa starcia wymuszają dwukrotnie na wiślakach ich cofnięcie się ok. 15 m pod kasy, gdzie są zasilani przez wskakujących na stadion kolegów od tyłu, pałowanych przez policję. Do tego po chwili szarpaniny z ochroniarzami do walki włącza się biernie przyglądająca się do tej pory grupa wiślaków trzymana przy sektorze. U nas trochę za mało zgrania i zdecydowania oraz ciągłe "rzucanie wzrokiem" czy od tyłu wbiega wejściem przy klubie policja. Nie pomaga to nam w przedłużeniu awantury tak samo jak to, że ochroniarze przez cały czas dymu szarpali chłopaków od nas jako stronę atakującą czego oczywiście nie robili w kierunku "atakowanych" W końcu wiślacy zdobywają przewagę i musimy się ewakuować ale robiąc nawet to nawiązujemy jeszcze momentami walkę - choć ochotę na nią ostatecznie odbiera nam wjazd policji wejściem przy klubowym. Części z nas udaje się wycofać przez krzesełka a część wskakuje z pod nosa policji na murawę.

Niewiele się pózniej już działo ciekawego. Wisły ok. 200 może trochę więcej - ani jednej flagi. Od nas zbiera się młyn ok. 500 wieszamy flagi, dywan z szalików Wisły 2 flagi: Lechia i barwy śląska (obydwie dawniej wisiały na Reymonta - skrojone ok.3 lata temu po meczu Wisły na jednym z Nowohuckich osiedli, które dziś jest już niemal całe "przerzucone" na Cracovię...). Wszystko płonie.

Po meczu, podczas naszego wychodzenia ze stadionu lekko podjeżdżamy pod policję, która używa broni gładkolufowej i trochę macha pałkami.

Będąc na Wisła II - Hutnik, wiślacy nas zaatakowali, wszystko mieli zaplanowane, wrzucili nam race do sektora ogrodzonego przez 3 metrowy płot, co było sygnałem do ataku murawą od której odgradzał ich metrowy płotek, dobiegli pod nasz sektora, wrzucili sprzęt - nikt nikogo nie dotknął... nikt nie został ranny...

My postanowiliśmy rozegrać to po naszemu i na tyle na ile nas było stać to zrobiliśmy.

Na koniec chce tylko zwrócić uwagę na mały szczegół - Wisła opisując ten mecz od swojej strony zapewniła, że zdecydowana większość od nich na tym meczu to była ekipa chuligańska - skoro tak to dlaczego 200 osobowa grupa chuliganów Wisły wybiera się na Hutnika w grubej eskorcie policji autokarami MPK?
Po to by zaśpiewać kilka razy w ciągu meczu "Hutnik gumiory - największe w Polsce cykory"? Po to by najpierw wołać przy zadymie "bez sprzętu" a następnie samemu się nim bronić?

Nie daje tu do zrozumienia, że się nas Wisła trochę bała - bo jesteśmy słabsi od nich i nigdy ich nie przeskoczymy. Nikt w prawdzie tego od nas nie oczekuje - choć pisząc pod naszym adresem często chyba się o tym zapomina...
> HUTNIK - POGOŃ STASZÓW 1-2
Sobota 01-05-2004
Mecz nie zapowiadał żadnych emocji poza sportowymi, bo w razie jego przegrania traciliśmy szansę na udział w barażach o drugą ligę. Frekwencja na spotkaniu była druzgocąco niska... bo nie więcej jak 300 osób. Sędzia miał najwidoczniej "słabszy" dzień i za karę po zakończeniu spotkania na murawę wskoczyło od nas dwóch kamikaze by wymierzyć sprawiedliwość. Na drodze stanęło kilkunastu ochroniarzy. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Wraz z pierwszymi ciosami na murawie przez ogrodzenie przeskakuje jeszcze kilkunastu kibiców i atakuje ochroniarzy. Awantura na murawie trwa dobrych kilka minut przy opustoszałych i tak wcześniej pustych trybunach.. Następnie do akcji wkracza policja, która atakuje kilkunastu kibiców Hutnika walczących z ochroną na murawie. W tym samym czasie policja wbiega ze strzelbami również na trybuny i pod trybuną główną mierząc ze strzelb w głowy zatrzymuje nawet zwykłych kibiców, którzy nie zdążyli opuścić obiektu przypatrujących się bijatyce na murawie... Walczący na murawie starają się wydostać na trybuny ale nie wszystkim się to udaje. Dwóch chłopaków zostaje na oczach wielu osób brutalnie powalonych na ziemię na środku boiska a następnie skatowanych pałkami przez mniej więcej 10 policjantów, którzy stali nad nimi w kółku i okładali na oślep. Następne osoby są zatrzymane na trybunach i poza nimi. Nie mieliśmy tego dnia nawet przeciętnego składu na trybunach ale nie sposób było nie pomóc chłopakom w opałach za co pewnie sporo z nas słono zapłaci. Nie tylko, że całe zajście było filmowane przez policję to jeszcze walka w kilkanaście osób z kilkunastoma ochroniarzami i kilkunastoma policjantami na murawie stadionu przy pustych trybunach nie pozostawiała cienia nadziei na ucieczkę po awanturze...
> HUTNIK - RESOVIA; RZESZÓW 3-1
Środa 05-05-2004
Już w marcu było wiadome, że przełożone z powodu złych warunków atmosferycznych spotkanie Hutnik - Resovia zostanie rozegrane 5 maja i żadnej ze stron nie powinno to było zaskoczyć... a jednak. Kibice Resovii nie pojawili się w Nowej Hucie po raz kolejny (nie licząc 3 młodych chłopaczków przywiezionych i zabranych po meczu przez piłkarzy). Na pierwszy termin spotkania wybierali się 3 autokarami... Dziś nie dotarł żaden i to bynajmniej nie z powodu atrakcji jakie czekały na nich na trasie... Zapytani o powód nieobecności przywiezieni przez piłkarzy kibice odpowiedzieli, że 8 osób z Resovii "ma lipę" po awanturze na meczu Ruch Chorzów - ŁKS Łód�... gdzie warto przypomnieć, że wspierali łodzian w zaledwie kilkanaście osób.. Ten argument, pamiętając wynajęte 3 autokary w pierwszym terminie i znając dobre liczby wyjazdowe rzeszowian w tej rundzie... można sobie było po prostu darować i nie kompromitować się bardziej niż to uczynili swoją nieobecnością. Resovia udowodniła tym, że w konfrontacjach z nami mają coś do powiedzenia tylko na własnym podwórku. Nie przyjechali na umówioną z nami niegdyś awanturę do jednego z podkrakowskich miasteczek gdzie grali swój mecz kończący rundę, po raz drugi nie przyjechali do Nowej Huty, podczas gdy my będąc u nich za każdym razem rozkręcaliśmy awantury. W czasie ostatniej z nich byli nawet zmuszeni odbijać własny sektor na swoim stadionie... reszta komentarzy jest chyba zbędna...
> STAL RZESZÓW - HUTNIK 1-0
Sobota 08-05-2004
Na mecz ze Stalą wybraliśmy się w 110 osób, pomimo coraz większych kłopotów ze zdobyciem transportu. Z Rzeszowianami mamy dobre stosunki i mecz odbył się w pozytywnej atmosferze. Część kibiców Hutnika spędziła sporo czasu porozrzucana po całym stadionie. Droga do Rzeszowa i z powrotem również bez sensacji.
> HUTNIK - SIARKA TARNOBRZEG 0-0
Sobota 15-05-2004
Mecz rozegrany o godzinie 12 w południe nie zaskoczył frekwencją na trybunach. Za to zaskoczyli tarnobrzescy kibice, którzy pojawili się w policyjnej eskorcie w sile 30 osób. Przez większość spotkania dopingują swój klub nie wywieszając żadnych flag. U nas sporadyczny doping, na murawie niespodziewanie pojawia się jeden z amatorów „ultras video” (z Częstochowy) ale nie dostaje pozwolenia na filmowanie. W trakcie meczu sprawdzamy nastawienie „siarkowców” gdy 2 od nas wyskakuje na murawę w pobliżu sektora gości, ale nikt z przyjezdnych nie przejawia ochoty na takie spotkanie na murawie. Do naszej dwójki od razu startuje ochrona, której bez większych problemów się wyrywają – niestety nasi kamikaze są zmuszeni od razu opuścić stadion (obecnie każde spotkanie na Hutniku filmowane jest przez 2 kamery + stały monitoring). Do końca meczu już spokój.
> SANDECJA NOWY SĄCZ- HUTNIK 1-1
Środa 19-05-2004
Hutnika w Nowym Sączu 42 osoby bez barw. Cały wyjazd bez większych emocji, wśród miejscowych widoczni kibice Cracovii i Czarnych Jasło. Warte odnotowania jest to, że każdy z nas został spisany, pózniej do kamery byliśmy proszeni o podanie swojego imienia i nazwiska a następnie o uśmiech do zdjęcia z cyfrówki... jak tak dalej pójdzie to w Nowym Sączu jeszcze będzie trzeba oddawać próbki kału...
> MOTOR LUBLIN - HUTNIK 2-1
Niedziela 23-05-2004
Na drugi wyjazd w ciągu tego samego tygodnianie stety się nie wybieramy. Na stadion RKS-u dociera jedynie 3 kibiców Hutnika ale nie ujawniają się i tym samym zaliczamy wyjazdowe zero.
> HUTNIK - KORONA KIELCE 1-2
Sobota 29-05-2004
Kielczanie pojawiają się w ok. 300 osób specjalnym pociągiem. Na meczu poważna obstawa policyjna i niespodziewanie niska jak na mecz z liderem frekwencja. Kielczanie ośmieszają się najpierw skandując „Nowa Huta ciągnie druta” by za chwile dopingować „Nowa Huta Cracovia” – nie reagują na to naturalnie kibice Cracovii z Nowej Huty (którzy po raz kolejny "licznie" wsparli swoją zgodę w kilkanaście osób) ale cóż można od nich było wymagać skoro widzieliśmy ich pod stadionem i średnia wieku nie przekroczyła (autentycznie!) 15 lat... Po zakończonym spotkaniu część od nas rusza koroną stadionu w kierunku sektora przyjezdnych gdzie dochodzi do wymiany kamieni. Następnie do pracy rusza policja i ewakuujemy się poza stadion gdzie dochodzi do kilkunastominutowej walki z prewencją na ulicach Nowej Huty. Od początku do akcji włączyła się polewaczka, która w asyście salw z shot gunów wydawałoby się nie miała wiele do roboty – a jednak... Od nas było na tym meczu nie więcej jak 200 osób (skład bardzo przeciętny) i jak na taką liczbę awantura była naprawdę konkretna. Kordon prewencji idąc całą szerokością ulicy napotykał nasz opór na długości kilometra. Niestety zatrzymano od nas 30 osób, którym udało się poważnie szarpnąć wroga.
> HUTNIK - HETMAN ZAMOŚĆ 4-0
Sobota 05-06-2004
Najniższa frekwencja w tej rundzie na naszym stadionie w asyście ulewnego deszczu. Wieszamy kilka flag pod krytą, skąd także dopingujemy. Po meczu kilku desperatów wskakuje na murawę i siłą ściąga z piłkarzy koszulki. Z Zamościa zgodnie z przewidywaniami nikt się nie targnął na wyjazd do Nowej Huty, choć na jesieni wyjechali poza miasto po naszym meczu i biegli w kierunku naszego eskortowanego przez policję środka transportu... Zle to świadczy o zamojskich chuliganach, którzy w tym przypadku udowodnili, że stać ich tylko na akcje na własnym podwórku. Ale to ich sprawa...
> POLONIA PRZEMYŚL- HUTNIK 2-0
Sobota 05-06-2004
18 osób na zbiórce za mało na autobus, wiec 14 osób wybiera się na pociąg. Odjeżdżamy w większości z biletami w stronę Przemyśla podroż przebiega spokojnie aż do stacji (..) gdzie do pociągu wpada nam Resovia w sile około 20 osób.
Rozbijają jedna szybę, kroją plecak z szalem obijają jednego od nas i jednego zmuszają do ewakuacji przez okno. Pociąg ten już dalej nie ruszył przesiedliśmy się na inny i już prosto do Przemyśla z sokistami. Na każdej stacji wita nas policja.

Na miejscu w Przemyślu tez czekał na nas odział prewencji. Czterem z nas + lasce udaje się przejść niezatrzymanym i na własna rękę próbujemy dojść do stadionu. Pozostałe 10 osób policja odstawia pod stadion. Pozostała 5 wyrusza dalej. W połowie drogi pomiędzy dworcem a stadionem spotykamy pierwsza grupkę polonistów ok 20-30 ciężko stwierdzić bo dużo ludzi na chodniku. Wyczaili nas i około 8 osób rusza w naszą stronę. Pierwsze starcie: jeden od nas troszkę dostaje przewraca się. Dwóch polonistów się cofa, jeden uciekł, trzeci wbiegła na środek skrzyżowania i woła polonistów którzy się ewakuowali w stronę stadionu. Już w 3 + laska idziemy dalej i na uliczce nieopodal zatrzymujemy się w klatce siadamy na chwilkę i przechodzi koło nas ok 15 osobowa grupa z Polonii. We dwóch wybiegamy z okrzykiem na ustach polonia się rozbiega. Pobiegliśmy za nimi. Jeden z nas dopadł gościa, któremu kroi szal i siatkę (jak się okazało z konfetti). Tuż przed stadionem wola nas jeszcze 3 polonistów, w starciu 3 na 3 przeganiamy ich do knajpy skąd wypada około 20 typów, do starcia już nie dochodzi bo krzyczą do nas ze przypal i policja i żebyśmy się ewakuowali.

Biegniemy w stronę stadionu i bez problemu wchodzimy na mecz. Mecz bardzo nudny nasi nie wykazywali ochoty do gry i po nudnym spotkaniu przegrali 0 : 2. w pierwszej połowie płonie zdobyczny szal Polonii. Miejscowi ograniczają się głownie do bluzgów w naszym kierunku. My co jakiś czas dopingujemy ale nasi kopacze z każdą akcja odbierają nam do tego chęci. 10 minut przed końcem meczu policja wyprowadza nas ze stadionu i odwozi na dworzec gdzie czekamy na pociąg w ich asyście. Odjeżdżamy do Rzeszowa gdzie czeka nas przesiadka. podroż minęła bez specjalnych emocji. w Rzeszowie 2 od nas wybiera się po zakupy gdzie koło sklepu napotykają 8 osobowa grupkę jak się pó�niej okazało Resovii. Dwóch naszych dostaje oklep w tym jeden solidny, Resovia zrywa się z telefonem jednego z naszych (pó�niej oddali). Następnie 2 chłopaków rozdziela się jeden poszedł po telefon a drugi się przemyć. Na nieszczęście trafił on znów na Resoviaków, którzy powiedzieli żeby oddał bluzę. Nasz ucieka kilka ulic po czym dostaje oklep 8 na 1 i traci bluzę. Resovia oddaje telefon 2 naszych wraca na dworzec cala 14 wsiada do pociągu i jedzie do Krakowa. Dalsza podróż bez większych wrażeń.
^ DO GÓRY ^
<<<WSTECZ

-
Free Templates